Rozmowa

Marek Pałysa celuje w TOP5 na MŚ 70.3 ROZMOWA

Co spowodowało, że zająłeś się triathlonem?
Powodem była rosnąca obawa o stan zdrowia fizycznego i psychicznego. Poddałem się przez pewien czas „wyścigowi szczurów”. On doprowadził mnie do poważnej otyłości ze wszystkimi jej konsekwencjami.
 

Czy masz doświadczenie w innych sportach?
Całe moje życie dziecięce i młodzieżowe było związane ze sportem wyczynowym. Początkowo było to pływanie. Później pojawiło się kolarstwo torowe do około 18 roku życia.
 

Jak zapamiętałeś triathlonowy debiut?
Zawody były bardzo trudne. Wtedy byłem jeszcze bardzo masywny. Dystans ¼ IM w Piaseczne dał mi strasznie w kość, a szczególnie etap biegowy.
 

Jak wspominasz atmosferę tamtych zawodów?
Początki były fizycznie bardzo trudne. Ale atmosfera pierwszych zawodów była bardzo przyjazna. To dzięki społeczności, która była otwarta i pomocna.
 

Zobacz też:

Michał Urbański zwycięsko zakończył sezon

Kto jest Twoim idolem?
Spośród triathlonistów to Lionel Sanders i jego historia drogi od ćpuna do mistrza IM. Także Jan Frodeno jest autorytetem, jako chodzący ideał i wzór do naśladowania. Pilnie obserwuję Łukasza Wójta. To były pływak olimpijczyk. Szkoda, że reprezentuje teraz Niemcy.

Co jest Twoją dobrą stroną w triatlonie?
Z pewnością pływanie w formule bez draftingu. Ta płaszczyzna jest jakby „niedoceniona”.
 

Co masz dokładnie na myśli?
Mam na myśli fakt, że jest nieproporcjonalnie krótsze. Wymaga chyba mniejszego zaangażowania oraz wysiłku, niż pozostałe dyscypliny.
 

Nad czym obecnie skupiasz się w trakcie treningów?
Pracuje nad balansem życia rodzinnego, pracy i treningu. Ciągle szlifuje domowe procedury logistyczne, aby być bardziej skutecznym w ograniczonym czasie. Poza tym ciągle pracuję nad nawykami żywieniowymi. Bo mam kilka kilo za dużo, aby szybko biegać. Ta płaszczyzna jest moją najsłabszą.
 

Gdzie pracujesz poza triathlonem?
Pracuję na stanowisku kierowniczym w dużej firmie produkującej zaawansowany technologicznie sprzęt medyczny ratujący życie.
 

Co jest dla Ciebie największym wyzwaniem, w godzieniu wszystkich obowiązków?
Na pewno codzienna logistyka. Ale przy wsparciu i zrozumieniu rodziny, staje się to łatwiejsze. Nie tracimy czasu na bezmyślne oglądanie telewizji i granie w gry nieplanszowe. Przyzwyczailiśmy się do ciągłej aktywności, byciu w podróży, pakowania oraz rozpakowywania.
 

Co lubisz robić poza triathlonem?
Lubię czytać. Choć stało się to dla mnie ekskluzywną czynnością.

Gdzie najczęściej czytasz?
Najczęściej zabieram książkę do samolotu. gdy mam jakąś dłuższą podróż. Czasem czytam w trakcie urlopu.
 

Jaką rolę w Twoim życiu pełni triathlon?
Zdecydowanie jest wentylem bezpieczeństwa. To jest higieną dla umysłu i kształtowanie ciała oraz nawyków.
 

Czym staje się triathlon dla Ciebie?
Triathlon staje się dla mnie polisą ubezpieczeniową na starość. Chciałbym być nadal sprawny fizycznie i mentalnie w „kategorii” 70+. Do tego startowałbym z uśmiechem na ustach.
 

W jaki sposób, jako rodzina czerpiecie radość z tej sportowej pasji?
Nauczyliśmy się wszyscy czerpać z tych pasji radość na własny sposób. Ja razem z żoną startujemy w zawodach. Natomiast Ala i Kacper bardzo lubią na zawodach pracę wolontariuszy. Bardzo się angażują w tej roli. To nam rodzicom sprawia dużo radości.
 

W jakim dzieci są wieku?
Ala ma osiem lat, a Kacper 13.
 

Twoja żona też uprawia triathlon. Staracie się  startować na tych samych zawodach, czy zdarzają się osobne starty?
W kraju najczęściej startujemy razem. Dzieci są już na tyle duże, że na zawodach pracują jako wolontariusze. Więc odpada nam kwestia logistyki zajmowania się nimi.
 

Jak to wygląda w przypadku zagranicznych startów?
Podczas startów zagranicznych zazwyczaj jeździmy w układzie: jedno startuje, a druga osoba jest supportem. Ale zbliża się właśnie za kilka tygodni nasz pierwszy start w Afryce. Tam będziemy oboje startować. To będzie kolejny krok w naszej ewolucji logistyki sportowo – rodzinnej.
 

Kto jako pierwszy zaczął u Was przygodę z triathlonem?
Ja zacząłem pierwszy, a Asia mi kibicowała. Z kolei Ona przede mną jeszcze amatorsko biegała. Ja wtedy jej kibicowałem. To samorzutnie przerodziło się w chęć startu. Nie było szczególnego namawiania. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu.
 

Zdarzają się wspólne treningi z żoną?
Niestety trenujemy wspólnie coraz rzadziej.

Dlaczego?
Mamy innych trenerów. U mnie jest coraz większy udział treningów specjalistycznych, a mówię tutaj o wspólnym bieganiu. Rower to niemal zawsze jest wymiana czasu i „kolejka” do trenażera. Mieszkamy w takim miejscu pod Warszawą, że do spokojnych tras jest dość daleko. Dojazd do nich niszczyłby domową logistykę. Więc w gorące, letnie dni często z wyboru i przymusu, siedzimy na trenażerze. Jeśli mamy basen jednego dnia, to chodzimy wspólnie z dziećmi.
 

Czy dzieci próbowały już sił w tym sporcie?
Początkowo dzieci biegały w zawodach kidsów. Ale Kacper i Ala mają inne sportowe pasje
 

Jakie?
Oboje świetnie jeżdżą konno oraz trenują akrobatykę. Kacper do tego wylewa litry potu na zajęciach z break dance.
 

Ile startów Tobie zostało w tym sezonie?
Został mi jeden lub dwa wyścigi w tym roku. Strasznie napaliłem się na start w Mistrzostwach Świata IM70.3 w 2020 w listopadzie w Taupo w Nowej Zelandii. Dlatego podporządkowuję teraz wszystko pod zdobycie slota na te zawody.
 

Kiedy pierwsza próba wywalczenia slota na?
Już 27 października w Marakeszu. Gdyby się nie udało to 7 grudnia kupiłem już start w Bahrajnie. Tam będę szukać szansy.
 

Co chciałbyś osiągnąć w tym sporcie?
Mówi się, że należy mierzyć wysoko. Więc chcę być w top pięć na Mistrzostwach Świata IM70.3, ale mam dłuższy termin realizacji. Bo zakładam, że mogę mieć problem z jego realizacją zanim trafię do kategorii M55 lub nawet M60.
 

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

 

Czytaj także:

Krzemiński: od sportowca, przez muzyka do sportowca ROZMOWA

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X