Rozmowa

Julia Sanecka z ME: Spotkanie Brownlee to spełnienie marzeń

Jaka panowała atmosfera, podczas Mistrzostw Europy w Weert?
Atmosfera podczas Mistrzostw Europy w Weert była przyjemna. Oczywiście, jak to na zawodach bywa stresowaliśmy się. Ale trenerzy czuwali. Starali się rozwiać niepotrzebne obawy i rozluźnić nas przed startem. Poradzili sobie. Momentami było naprawdę wesoło. Do tego kibice byli bardzo pomocni i zaangażowani.

Czy różniła się ona od innych imprez?
Wiadomo, że na tych zawodach presja była większa, niż na jakimkolwiek starcie w Pucharze Europy lub Polski. Flagi każdego kraju rozwieszone na ulicach miasta tworzyły wyjątkową atmosferę. Każdy z nas chciał zaprezentować się z jak najlepszej strony i dać z siebie wszystko. Sam wyścig rozgrywał się w centrum miasta. Nie dzieje się tak zbyt często. Była to dodatkowa motywacja.

Jak oceniasz organizacje samych zawodów?
Organizacja zawodów była bardzo dobra. Wszystkie elementy zostały dopięte na ostatni guzik. Trasy były bardzo widowiskowe. Przede wszystkim dobrze zabezpieczone, a ludzie mili i uśmiechnięci. Pływanie w kanale, podczas startu w sztafetach było dodatkową atrakcją. Kibice cały czas mogli być dosłownie kilka kroków od nas i iść wzdłuż trasy pływackiej. Przyjemnie startowało się w tak profesjonalnych warunkach.

Czy występowały jakieś niedogodności podczas Twojego pobytu w Holandii?
Jednym z ważniejszych elementów przed startem jest wypoczynek. Dużą rolę grają warunki w domku/hotelu. My te warunki mieliśmy świetne. Wygodne łóżka pozwoliły porządnie się wyspać. Aneks kuchenny umożliwił każdemu z nas przygotowanie wartościowego i odpowiedniego posiłku przed i po wyścigu. Dzięki tym elementom oceniam nasz wyjazd bardzo pozytywnie.

Mistrzostwa Europy są okazją do spotkania najlepszych zawodników. Jak wspominasz spotkanie m.in.: z Alistairem Brownlee?
Spotkanie Alistaira bardzo wiele dla mnie znaczy. To jest spełnienie marzeń. Karierę Braci Brownlee śledzę od lat. Czytałam ich książkę i podziwiałam. To spotkanie traktuję jako pewnego rodzaju nagrodę. Dzięki mojej pracy i trenerów zakwalifikowałam się na te zawody. Miałam zaszczyt startować na tej samej trasie co podwójny Mistrz Olimpijski. Takie chwile są dla mnie bardzo ważne i budujące.

Czy mogłaś liczyć na jakieś wskazówki ze strony najlepszego triathlonisty na świecie?
Niestety, ale nie miałam okazji na dłuższą rozmowę z Alistairem. Nie byłam jedyną osobą, która chciała spotkać się z mistrzem. Poza tym jedyne co byłam w stanie zrobić to uśmiechać się od ucha do ucha. Był to magiczny moment. Powiem szczerze, że nadal nie mogę uwierzyć, kto przed startem życzył mi „good luck”!

Jakie wnioski wyciągnęłaś ze startu podczas mistrzostw?
Myślę, że wniosków jest kilka. Nasze wyniki na ME poprawiają się. Idziemy do przodu. Trzeba przyznać, że czasy biegu były bliższe do czołówki. To cieszy. Jednak, jako juniorzy powinniśmy zbierać jak najwięcej międzynarodowego doświadczenia. W Polsce w naszej kategorii nie ma szans na jazdę w prawie 40-osobowej grupie i biegu na takim poziomie.

 

Przemysław Schenk
Foto materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X