Rozmowa

Marcin Motowidło mieszka i trenuje w Holandii

Zaczął biegać w 2013 roku. W triathlonie zadebiutował w zeszłym roku. Jest administratorem grupy Polacy biegają w NL. Marcin Motowidło trenuje i pracuje od 18 lat w Holandii. Chciałby w kolejnym sezonie zadebiutować na pełnym dystansie.

Skąd wzięła się Twoja ksywka „Duduś”?
Ksywę „Duduś” wymyślił mój kolega. Kiedy zakładałem profil na Facebooku, wpisałem Duduś i tak zostało do dzisiaj. Kolega zmarł w wieku 33 lat na cukrzyce.

Jakie ona ma odzwierciedlenie w życiu prywatnym oraz sportowym?
Z czasem dużo ludzi myśli, że tak mam na nazwisko, co niejednokrotnie przyprawiało mnie o uśmiech. Nie raz po jakimś biegu chcieli sprawdzić wyniki. Wpisując Duduś, nic im nie pokazywało. Pytali, czy ja w ogóle biegłem.

Zacząłeś biegać w 2013 roku. Dlaczego zdecydowałeś się na taki krok?
Pamiętam dokładnie moje początki z bieganiem. Byłem w pracy. W tym czasie pracowałem jako recepcjonista w hotelu na nocnej zmianie. Wtedy mój tryb życia wyglądał całkiem inaczej niż teraz.

Jak?
Konsola do godziny 3 – 4 rano i spanie do 12 było normą. Pewnego dnia poczułem się źle kilka razy w pracy. Odczuwałem ból w okolicach klatki piersiowej, miałem zawroty głowy. Poszedłem do lekarza, a już po chwili wyszedłem z reklamówką lekarstw. Po dwóch tygodniach wróciłem do pracy. Po jakimś czasie znowu źle się poczułem. Poszedłem ponownie do lekarza, ale już innego. Na pytanie, czy biorę jakieś leki, odpowiedziałem, że tak, dość sporo. Podczas wizyty kazał mi przywieść leki. W tym momencie lekarz zaniemówił. Uświadomił mi po pierwsze, że praca na nockach, jest pracą podniesionego stresu. Do tego leki, które dostałem, są dla ludzi z przewlekłymi chorobami serca, a dostałem te leki bez specjalnych badań. Lekarz oczywiście zabrał mi wszystko.

Jaki wpływ na całą sytuację miało palenie przez Ciebie papierosów?
Palenie papierosów tutaj też nie pomagało. W 2015 roku po półmaratonie pierwsze co zrobiłem po wbiegnięciu na metę, to zapalenie papierosa. W czasie rozmowy z lekarzem zapytał, czy uprawiam jakiś sport bądź coś z aktywnego trybu życia. Pokiwałem ze wstydem  na boki głową. Więc powiedział, żebym zaczął się za czymś rozglądać. Basen, bieganie, rolki cokolwiek coś związanego z  aktywnością. Wróciłem do domu. Zacząłem się zastanawiać, co mógłbym robić.

motowidło

Zobacz też:

Daniel Juszkowiec: Powalczę o medal MP w Rawie Mazowieckiej

I wybór padł na bieganie?
Na drugi dzień wziąłem buty, dresy i w drogę. Trasa miała całe 350 metrów. Nagle poczułem okropny ból w płucach. Nie do zniesienia. Wróciłem do domu i pomyślałem, jak można biegać i się tym zachwycać. Na drugi dzień wyszedłem znowu na bieg z myślą, że chciałbym przebiec 10 kilometrów. Tak zacząłem biegać i dałem sobie miesiąc na to, czy mi się spodoba lub nie, ale już po trzech tygodniach byłe na tek. Bieganie jest wymagające. Trzeba systematyczności oraz dyscypliny, o którą musisz sam zadbać. Tutaj nikt za ciebie na trening nie wyjdzie. Samo gadanie o bieganiu nie przyniesie rezultatów. Tak zacząłem biegać.

Czy sport był częścią walki z paleniem papierosów?
Tak, ale to okazało się dopiero po pięciu latach biegania. Przez kilka lat paliłem i biegałem.  Rzuciłem papierosy w 2015 roku zaraz po tym, jak pojawił się pomysł na maraton w Rotterdamie, który odbył się w 2017 roku.

Jak przebiegały Twoje starty biegowe?
Jeżeli chodzi o moje starty biegowe, to wszystkie zaliczam do sukcesu. Na żadnych zawodach nie opuściłem trasy. Na każdym z nich czegoś się uczyłem. Wszystkie kończyłem zawsze w lepszym czasie, niż zakładałem przed startem. Pierwszy mój półmaraton chciałem przebiec poniżej dwóch godzin później kolejny poniżej 1:50. Finalnie całkiem niedawno pobiegłem półmaraton w 1:29:06. Podobnie było z maratonem i biegami na dystansie 10 kilometrów.  Po prostu cieszę się, że mogę biegać. Czerpie z tego wielką radość. Jak na kogoś,  kto w dzieciństwie chorował na astmę, później palił papierosy prawie 14 lat, jestem naprawdę bardzo zadowolony z wyników.

Oprócz samych startów jesteś też administratorem grupy Polacy biegają w NL. Co należy do Twoich zadań w działaniu ten grupy?
Jako administrator grupy dbam o to, aby panowała rodzinna atmosfera. Na grupie mamy pełną kulturę. Motywujemy siebie nawzajem.

Jak trafiłeś do tej grupy?
Na grupę trafiłem podczas zawodów.  Na mecie spotkałem zawodników z Polski. Powiedzieli mi o niej. To, co później na tej grupie doświadczyłem, zaczęło mieć pozytywne strony w sporcie, życiu prywatnym, wynikach oraz decyzji o triathlonie.

Jacy ludzie należą do tego grupy?
Polacy biegają w NL jest niesamowitą grupą. Oprócz rewelacyjnych biegaczek i biegaczy mamy w grupie też bardzo mocnych triathlonistów oraz kolarzy. Tutaj wypada wspomnieć o Diane Golek. Może pochwalić się niesamowitymi osiągnięciami w bieganiu. Była najszybszą Polką w maratonie w Nowym Yorku i Chicago. Idźmy dalej. Weźmy na przykład ostatnie duże wydarzenie, jakim był najdłuższy duathlon na świecie w wykonaniu Adriana Kostera. Wówczas byłem w suporcie. Oprócz samego duathlonu przyjechało mnóstwo ludzi. Pomagać przy bieganiu, jeździe na rowerze. Przywozili posiłki oraz kibicowali. To tak naprawdę pokazuje, jaką jesteśmy mocną drużyną. Do tego dziewczyny, które prowadzą zajęcia fitness.  Naprawdę poświęcam mnóstwo czasu naszej grupie. Takich perełek na grupie mamy dużo więcej. Poza tym są tutaj ludzie, gdzie tak zwyczajnie po pracy bądź przed biegną 10 kilometrów. Stworzyliśmy razem naszą wspólną rodzinę. Oprócz tego, że spotykamy się na oficjalnych startach, organizowane są przez różnych grupowiczów spotkania na biegi, wycieczki, jazdy na rowerach, czy choćby wspólny fitness. Uważam, że kultura w komentarzach oraz postach jest na najwyższym poziomie. Mogę śmiało napisać, że jestem dumny z bycia w tej grupie. Ostatnio przy pewnej zbiórce potwierdziło się, że oprócz wspólnej pasji mają wielkie serca. Nigdy nie zapomnę, czego doświadczyłem podczas tej zbiórki. Ta grupa to samo dobro.

W jaki sposób bieganie przerodziło się w triathlon?
W sumie to było niezaplanowane. Podczas wakacji leżałem sobie na leżaku i starszy pan wszedł do basenu. Przypłynął 65 długości basen kraulem. Jak wyszedł po jednej godzinie, to  wszedłem i przepłynąłem dwa razy. Bolała szyja od kręcenia na lewo – prawo oraz ręce. Wtedy zdałem sobie sprawę z braku kondycji i zapaliła mi się lampka o triathlonie. W pewnym momencie zobaczyłem, że biegam w takich samych czasach. Brak odpowiednich treningów, monotonia, mały progres. Do tego dochodziły kontuzję. W tym okresie, gdy miałem kontuzję, nie robiłem kompletnie nic w sporcie. Z czasem przyszedł pomysł na triathlon. Wszystko się zmieniło od tego momentu. Gdy złapałem kontuzję na którymś z biegów, mogłem spokojnie iść na drugi dzień popływać bądź pokręcić na szosie.

motowidło

Przeczytaj też:

Ania Lechowicz: Obecnie IM Hamburg najważniejszym startem

Jak zapamiętałeś debiut w triathlonie?
Mój debiut w triathlonie miał być w Enea Ironman 70.3 Gdynia w 2019 roku. W ostatniej chwili postanowiłem zapisać się na triathlon na dystansie olimpijskim w holenderskiej miejscowości Weert w 2.06.2019. Celem tego triathlonu było sprawdzenie się w strefie zmian oraz ”przyzwyczajenie się” do czegoś dla mnie nowego. Pamiętam, że na starcie byłem niesamowicie zestresowany. Do tego wiał bardzo mocny wiatr. Na szczęście całe zawody przebiegły zgodnie z planem. Najciężej miałem na rowerze, ale to właśnie przez ten silny wiatr. Jak to się mówi, pierwsze koty za ploty. Na mecie była niesamowita radość. Dodatkowo wsparcie taty oraz Adriana dodawało mocy. Pierwszym startem miała być właśnie w Gdyni, ale po ukończeniu tego dystansu olimpijskiego w Weert od razu zrozumiałem, że na pewno będę chciał dalej to robić. To była od samego początku dobra decyzja.

Czym jest dla Ciebie triathlon?
Triathlon jest moją pasją. Stał się nierozłącznym elementem w moim życiu. Choć nigdy nie miałem trenera od pływania biegania, czy roweru, to podpatruję innych. Uczę się, staram się poprawiać błędy i być coraz lepszy oraz szybszy w tym, co robię. Uprawiam triathlon z wielką przyjemnością. Nigdy mi nie zabrakło motywacji.

Jak sytuacja pandemiczna pokrzyżowała Twoje plany startowe na ten rok?
Pandemia faktycznie przełożyła mi oficjalne starty. Na wiosnę miałem trzy maratony oraz dwa Ironman 70.3. Wszystko trzeba było przekładać, od startów po samoloty. Podczas całej pandemii mogłem bez problemów biegać i jeździć na rowerze. Natomiast problemy były z pływaniem z powodu pozamykanych basenów. Mimo to podczas pandemii zrobiłem niesamowity progres, jeżeli chodzi o bieganie. Tutaj naprawdę jestem z siebie dumny. Na naszej grupy biegowej zostały założone rywalizacje i ścigaliśmy się między sobą. To właśnie podczas tych rywalizacji zrobiłem życiówkę w teście Coopera, bieg 5 km, bieg jednogodzinny, półmaraton, czy choćby ostatnio bieg na jeden kilometr. Teraz pozostało tylko czekać na oficjalne starty. Nie miałem osobiście żadnych problemów z wirusem. Dostosowywałem się do sytuacji, a nie walczyłem z nią. Po co być złej myśli, jak można być dobrej.

Gdzie planujesz obecnie wystartować?
Wystartuję w kilku maratonach, a przed nimi bieg trzygodzinny oraz triathlon w sztafecie oraz indywidualny na dystansie sprinterskim. Starty w Ironman postanowiłem przełożyć na przyszły rok ze względu na obecną sytuację. Jestem zapisany na parę maratonów w Europie, a do tego maratony z wiosny przeszły na jesień. Więc będzie, co robić. Już w tym roku mam za sobą siedem maratonów, połówek jeszcze więcej, a dopiero mamy lipiec. 

Obecnie mieszkasz w Holandii. Jak wygląda tam sytuacja związana z pandemią?
Jeżeli chodzi o treningi oraz przygotowywanie się do triathlonu podczas ograniczeń spowodowanych przez pandemię poza pozamykanymi basenami, nie odczułem żadnej różnicy. Tutaj mimo różnych ograniczeń można było spokojnie biegać oraz jeździć na rowerze. Nie było obowiązku noszenia maseczek na zewnątrz. Uważam, że Holandia podczas pandemii bardzo dobrze sobie z tym poradziła. Raczej stosowali się do zaleceń rządu. Zostawali w domach bądź dużo czasu spędzali na zewnątrz podczas spacerów jazdy na rowerze, czy bieganiu. Oczywiście wszystko przy zachowaniu należytych środków ostrożności.

Kiedy przeprowadziłeś się do Holandii?
Mieszkam na stałe w Holandii od 2003 roku. Natomiast już w 1998 roku zacząłem pracę w hotelu i pracuję w tym samym miejscu dotąd. Wcześniej przyjeżdżałem na ferie bądź wakacje. Po skończeniu szkoły wyjechałem na stałe.

Jakie były powody tej decyzji?
W sumie wtedy nie zastanawiałem się nad tym. Chciałam sobie zarobić jak większości  młodych ludzi na prawo jazdy, czy samochód. Chciałem mieć własne pieniądze. Z czasem okazało się, że pracuję w świetnym miejscu. Bardzo polubiłem pracę oraz ludzi tutaj pracujących. Zresztą do tej pory z nimi pracuję, a to już ponad 20 lat.

Jak wyglądała aklimatyzacja w nowym miejscu?
Aklimatyzacja w nowym miejscu przebiegła bardzo dobrze. Zostałem bardzo szybko pozytywnie odebrany i przyjęty przez innych pracowników. Prywatnie było ciężko na początku. Jednak po czasie poznałem odpowiednich ludzi i wszystko zaczęło się bardzo pozytywnie układać.

Czy bariera językowa była problemem?
Na początku faktycznie bariera językowe była dość dużym problemem. W szkole w Polsce uczyłem się rosyjskiego, niemieckiego oraz francuskiego. Nie przydały mi się do dzisiaj. Po przyjechaniu do Holandii poprosiłem wszystkich w pracy, żeby mówili do mnie tylko po holendersku. Dość szybko załapałem język i nauczyłem się go. Zresztą bardzo on mi się podoba.

Jak oceniasz warunki treningowe okiem triathlonisty, które masz do dyspozycji?
Warunki do treningów mam wręcz idealne. Mam mnóstwo tras biegowych, basen około 200 metrów od domu i wodę otwartą około 250 m. Do tego są wspaniałe trasy na rower i słynne holenderskie ścieżki. Są bardzo bezpieczne. To jest naprawdę zaleta. Wpinając buty, mogę spokojnie kręcić 100 bądź 150 km, kompletnie ich nie wypinając, nie zwalniając poniżej 20 km/h na godzinę przy całym dystansie. Pod tym względem Holandia jest niesamowicie rozwiniętym krajem. Sport jest bardzo popularny w Holandii. Kraj jak dla mnie jest idealnie dostosowany do treningów triathlonowych. Brakuje mi natomiast wzniesień, jazdy na szosie po przewyższeniach. Choć w Holandii znajdzie się parę mocnych podjazdów, ale mam do nich dość daleko.

Czy Holandia jest już Twoim docelowym miejscem do życia oraz treningów?
Tak, na ten moment na pewno zostaję w Holandii. Dobrze mi się tu mieszka. Ludzie, których tutaj znam, są bardzo pozytywnymi ludźmi. Mają wspaniałe pasje. Nie ma kompletnie czasu na nudę.

Jakie masz marzenia związane z triathlonem?
Tak jak podczas marzenia o ukończeniu Ironman 70.3 w Gdyni gdzie bardzo chciałem to zrobić w Polsce, to pełny dystans też chcę zrobić w Polsce. Z tego, co się orientuję, będzie w 2021 roku. To byłaby wspaniała wiadomość. Jak już pisałem, czerpię niesamowitą radość z triathlonu. Priorytetem jest bawienie się tym. Każde wyjście na trening nie jest dla mnie męczarnią. Jest czymś, na co czekam kolejnego dnia.

Rozmawiał: Przemysław Schenk
foto: materiały prywatne

Pokaż więcej

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button
X